sobota, 8 marca 2014

{Rozdział czwarty} Hello NewCastle !!!

   Więc jak już powiedziałam była siódma rano . Padnięta położyłam się na łóżko i momentalnie zasnęłam. Cassie podobnie. Niestety po jakiejś godzinie usłyszałam dobijanie się do drzwi. Otworzyłam je. Stał tam mój tata.
- I zamierzasz tak wszystko rzucić dla jakiegoś NewCastle ? - zapytał.
- To dla mnie wielka szansa. - odpowiedziałam.
- Wiem. Ale ja teraz nie mogę jechać - zaczął mówić
- Rozumiem .... - zaczęłam mówić niepewnie, bo nie wiedziałam do czego zmierza mój ojciec.
- Nie możesz sama pojechać. - powiedział.
- Nie jadę sama. - zaprzeczyłam. - Jedzie ze mną Cassie. Tato zrozum !! Nie dość , że to dla mnie wielka szansa to jeszcze zobaczę mamę. Ty przyjedziesz jak tylko będziesz mógł, okey ?
- Dobrze.
   Po tej moim zdaniem szczerej rozmowie tata zawiózł mnie i Casandrę na lotnisko. Było zupełnie pusto, ponieważ leciałyśmy prywatnym samolotem, który stał na prywatnym lotnisku. Czy jakoś tak. Poszłam jeszcze kupić kawę i uradowana szłam w kierunku wyznaczonego miejsca.
- Ale się jaram !! - powiedziałam szczęśliwa.
- Tylko uważajcie na siebie - powiedział tata.
- Pewnie. Zadzwoń jak tylko będziesz mógł przylecieć - powiedziałam i wsiadłam do samolotu. Pomachałam Mu z okna i wreszcie wzbiliśmy się w powietrze. Byłam taka szczęśliwa. Wreszcie zobaczę mamę i brata. Szkoda tylko, że tata nie może tak jechać, ale mam nadzieję, że niedługo Go spotkam. Ciekawe czemu musiał zostać w Berlinie. Pewnie ta głupia praca.
   Po godzinie byłyśmy już na miejscu. . Na lotnisku stała mama. Rzuciłam się jej na szyję.
- Tęskniłam - powiedziałam o mało co nie płacząc.
- Ja też- powiedziała uśmiechając się do mnie .  - Na ile przyjechałyście. ?
- Na rok. Ale jak mi się spodoba to chyba tu zostanę - powiedziałam uradowana.
- Co z Cassie ?- zapytała mama.
 Casandra tylko na Nią spojrzała i powiedziała :
- Ja i On byliśmy jedną wielką fikcją. I zgadzam się z Lin ... to dupek i tyle.
- Ooł - wydukała tylko kobieta.
  Po miłym powitaniu wsiadłyśmy do auta i wdałyśmy się we trzy na ogromne zakupy. Cassie się chyba spodobało. I fajnie .
  Po zakupach poszłyśmy do domu. Siedziałyśmy w salonie i rozmawiałyśmy .
- Napiłabym się - powiedziałam lekko podejrzliwie.
- Kawa ? Herbata ? - zaczęła pytać mama.
- Wódka - odpowiedziałam momentalnie.
- Wódka ? - mama wyglądała na lekko zdziwioną - To Cię nauczyli bycia gwiazdą.
- No ba !! - powiedziałam popadając w śmiech.
    Ale niestety z picia nici, bo przyszedł mój brat.  Wyglądał na zaskoczonego.
- Lindy ?? - zapytał.
- Nie ! Królowa Vanessa Pierwsza - powiedziałam sarkastycznie.
- Czyli Lindy - potwierdził Stev.
- Jakiś Ty mądry - powiedziałam uśmiechając się.
   Stev w pierwszej kolei podszedł do Cassie , aby ją przytulić. Ooo nie !
- Do siostry nie łaska, prawda ? - zapytałam.
- Wielce pretensjonalna - powiedział i  ruszył w stronę swojego pokoju.
  Słucham ? Co mu do cholery odbiło ? Nigdy się tak nie zachowywał ....


Skończyłaam !! :D



{Rozdział trzeci} Kolejne zlecenie. Gdzie ? :D

- Ał !! To boli - krzyknęłam do mojego ojca.
- Co Ty wyprawiasz , Lindy ? Nie wychowałem Cię na taką pustą dziewuchę - powiedział patrząc na mnie ze złością. Nigdy nie widziałam go tak rozwścieczonego.
- Nie rozumiem o co chodzi .. - powiedziałam niepewnie.
- Jak Ty jesteś ubrana ? Kto normalny by się tak ubrał?- jednak ! Chodziło o mój strój.
- Normalnie ! - krzyknęłam - Fotografowi się podobało - powiedziałam odwracając się i uśmiechając do niego.
- Teraz będziesz bawiła się w podryw ?
- Uspokój się, tato!!- na szczęście zadzwonił telefon. Odebrałam go szybko odchodząc kawałek od ojca.Jejku .. nigdy się go tak nie bałam. Myślałam, że mnie uderzy, albo coś.
- Hallo ! - powiedziałam lekko roztrzęsiona.
- Lindy Timlin ? - zapytał głos z telefonu.
- Tak, o co chodzi ?
- Mam dla Pani propozycję. Nazywam się Derek Morry . Pracuje w najbardziej znanej wytwórni muzycznej i chciałbym podpisać kontakt z tak znaną osobą jak Pani.
- No ... ja tak na poczekaniu nie umiem powiedzieć, czy się zgadzam. Muszę ustalić to z ta... menadżerem . - powiedziałam .
- Oczywiście rozumiem. Ale prosiłbym o szybszą decyzję i zadzwonienie pod ten numer.
- Okey. A pytanie  Gdzie znajduje się ta wytwórnia ? Wiem, że jestem gwiazdą i powinnam to wiedzieć, ale jakoś się nie orientuję.
- W NewCastle. - odpowiedział mężczyzna. Ustałam jak wryta. Ja tam od wieków nie byłam. Spotkałabym mamę.
- Na ile ten kontrakt ? - zapytałam błyskawicznie.
- Na razie na rok. Będzie Pani dawała tu dużo koncertów, może nawet występowała w radiu, chodziła na sesje. Wszystko normalnie, tylko w jednym miejscu. Moim zdaniem to łatwiejsze. Oczywiście nie wykluczam żadnych wyjazdów , ale będzie ich mnie.
- Zgadzam się ! - krzyknęłam momentalnie- Kiedy przyjechać ?
- Najlepiej w tym tygodniu.
- Dobrze - powiedziałam szczęśliwa.
- Prześlę Pani adres sms-em.
- Lindy. Proszę mówić mi Lindy.
- Dobrze.
- To pa.
- Pa.
    Uśmiechnęłam się do ojca i pobiegłam szybko do domu. Widok mnie zszokował. Cassie stała pod moimi drzwiami i płakała.
- Co się stało ? - zapytałam.
- Nienawidzę go !!- wykrzyknęła dziewczyna. Bez zastanowienia wpuściłam  ją do mieszkania. Zrobiłam jej ciepłą herbatę i wysłuchałam opowieści.
- Pojechaliśmy do Paryża, bo tam ma kochankę. - powiedziała załamana dziewczyna. - Wiem jaka będzie teraz Twoja reakcja. " A nie mówiłam ? Od początku wiedziałam, że to cham i oszust. A Ty kretynko mi nie wierzyłaś ".
- Cassie ...
- Daruj sobie.
- Jedziemy do NewCastle - powiedziałam uśmiechając się.

- Słucham ? - zapytała lekko podekscytowana dziewczyna.
- Jedziemy do NewCastle. - powiedziałam uradowana - Dostałam tam kolejne zlecenie. Dokładnie podpisuję kontrakt na rok . Będę nadawała w radiu, uczestniczyła w sesjach, w koncertach. Norma. Ale w NewCastle. Podobno będą jakieś koncerty po za tym miastem, ale rzadziej niż normalnie . Nie wiem tylko co na to tata. Bo .. zgodziłam się momentalnie jak usłyszałam tą miejscowość.
- Powinien się zgodzić.
- Właśnie.
   Zamiast iść spać poszłyśmy najpierw do domu Cassie aby ją spakować, a następnie do mnie. O siódmej rano obie byłyśmy gotowe do drogi.


   Nudałam se :P


{Rozdział drugi} Bez Cassie to już nie to samo

  Kolejnego dnia wstałam strasznie zmęczona. Od razu chciałam zadzwonić do Cassie i opowiedzieć jej o całym moim wywiadzie. Ale ... w pewnej chwili przypomniało mi się, że jest w Paryżu i ten czas chciałaby spokojnie spędzić ze swoim chłopakiem .... Niestety .
   Podeszłam spokojnie do lustra i zaczęłam się w nim przeglądać.Zazwyczaj Cassie pomagała mi się ludzko uczesać i ubrać. Tak w stylu " gwiazdy". Ja tam poszłam do szafy i z samego dna wyciągnęłam bluzkę w różowo-białe paski i śliczne, długie spodnie.
- Jejku ! - powiedziała do swojego odbicia w lustrze - Jak ja ślicznie wyglądam. Jak .. nastolatka, a nie piosenkarka.
  Momentalnie wzięłam telefon i zaczęłam cykać sobie fotki. Kiedy naliczyłam ich ze sto rzuciłam się na kanapę i zaczęłam kasować te nieudane . Najśliczniejszych zostało mi pięć .
- Emm.. - zaczęłam myśleć . Wybrałam z tych pięciu jedno zdjęcie z zamiarem wysłania go do Casandry. Ale przecież Ona jest teraz na wakacjach. Pewnie chce odpocząć ode mnie. Od tego całego Berlina. Pomyślałam wycofując się.
    Wreszcie wstałam i zaczęłam robić sobie śniadanie. Dokładniej płatki kukurydziane z mlekiem i kakao. Jak dla mnie posiłek idealny.
   Nie chcąc siedzieć w smutnej, pustej kuchni udałam się w stronę mojego pokoju gdzie oglądałam film w Necie. Szczerze film bardzo mi się spodobał. Trwał aż trzy godziny, więc miałam interesujące zajęcie.
   Po moim wciągającym " śniadaniu " zaczęłam się nudzić sama w domu. Postanowiłam więc zadzwonić do mojej mamy :)
- Hallo - usłyszałam jej miły i ciepły głos.
- Cześć mamo ! - powiedziałam pełna radości.
- Lindy ! Co u Ciebie ? - zapytała kobieta .
- Same nudy. Tata się w ogóle nie odzywa. Chyba jest obrażony za ten cały wywiad wczoraj. Jeszcze Cassie wyjechała z tym całym Bill'em do Paryża i nie mam co robić.
- No to rzeczywiście nudno. Ja wręcz przeciwnie. Same zlecenia.
-  Zazdroszczę. Masz super pracę. Robisz to co kochasz. W przeciwieństwie do mnie.
- A Ty nie ?
- To skomplikowane .... - zaczęłam się jąkać . Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je szybko otworzyć. Ujrzałam w nich Carla, asystenta mojego taty. Nie zwracając na niego uwagi rozmawiałam dalej - Ale nie ważne. Opowiem Ci kiedy indziej. Jak u Stev'a?
- Bywało lepiej. Chodzi jakiś taki naburmuszony , a jak chcę z nim porozmawiać to mówi, żebym pracowała, bo się ludzie będą czepiali, że nie umiem wykonać prostych rzeczy w odpowiednim czasie.
- Nie podobne do niego.
- Właśnie ... - mama zaczęła mówić, ale telefon wyrwał mi ten debil i zaczął wtrącać swoje trzy grosze .
- Przepraszam pani T, ale mamy dużo pracy. Lindy zadzwoni później., Do widzenia - rozłączył się.
- Ty chamie ! - wrzasnęłam i wyszłam z domu. Wsiadłam do tej idiotycznej  limuzyny i pojechałam na sesje.
  Gdyby Cassie ze mną była dałybyśmy mu popalić. Ja sama nic nie zdziałam. W ogóle ... Cassie jest dla moich rodziców jak córka, zwłaszcza dla mamy .
   Na sesji czekał już mój tata. Gdy mnie zobaczył nie był zachwycony. Pewnie chodziło o strój. Spojrzałam tylko gniewnie w jego stronę i poszłam przed siebie, bo fotograf już czekał.
- Ślicznie wyglądasz- powiedział i zaczął robić mi zdjęcia.
  Pierwszy raz w życiu, od prawie dziesięciu lat poczułam, że jestem sobą i to co robię ma jakiś sens. To było niebywałe uczucie. Byłam zachwycona tą sesją. Gdyby tylko Cassie tu tyła ... świat stałby się perfekcyjny.
  Mój ojciec nie wyglądał na zadowolonego.Patrzył tak ... strasznie. Ale ważne,że ja jestem zadowolona.
- Wspaniała sesja - powiedział fotograf.
- Dzięki - uśmiechnęłam się przyjaźnie i podałam mu rękę. Następnie udałam się do garderoby. Łudziłam się, że będzie tam na mnie czekała Cassie. Niestety. Nie !
   Po jakiejś godzinie opuściłam pomieszczenie i zaczęłam iść wolnym krokiem w stronę wyjścia. Nagle ... ktoś złapał mnie za łokieć !!

 Buum !! I jest rozdział. Pisałam go jakiś czas ; P Ha ha !! Kto złapał Lindy ! Sama nie wiem :D Ha ha . Spoczko wiem :P Podoba się ? :)
 
  

poniedziałek, 3 marca 2014

{Rozdział pierwdszy } Zwyczajny dzień w stylu Lindy :D

  No i znowu zaczyna się ... Znowu mam przechodzić przez ten sam koszmar ... Nagranie, wywiad , koncert ... No i tak w kółko . Co ja mogę na to poradzić ? Moje życie jest do bani . Nic się w nim nie układa. Może zacznę od podstaw. Nazywam się Lindy Timlin i mam 19 lat . Mam młodszego brata, Stev'a , który ma 17 lat. Moja mama mieszka w NewCastle, a tata niedaleko mnie, w Niemczech . Szczerze to wszyscy mieliśmy zamieszkać w NewCastle, ale ... gdyby nie ta głupia propozycja koncertu ja i tata bylibyśmy razem z mamą i  Stev'em . Ech ... ;c  Nie mam chłopaka. Jestem sama sobie. No po za Cassie. To moja jedyna przyjaciółka, osoba, która mnie wysłucha i traktuje mnie poważnie. Inni .. nie zwracają na mnie uwagi. Nawet tata nie chce ze mną mieszkać. Mieszkam sama w ogromnym mieszkaniu.Z początku miałam mieszkać z Cassie, no ale .. Ona ma Billa. Nie lubię tego gościa. On mnie też. Więc jest okey . Chciałabym ... chciałabym na jakiś czas uciec, poczuć coś nowego , niespodziewanego ...

 Usłyszałam nachalne pukanie do drzwi. Sądziłam, że to ten debil Carol , który ma mnie kontrolować. Jak się zachowuję i w ogóle. Ale najbardziej to ... czy piję. Oświadczam, że piłam, mam kaca i nie chcę go wpuszczać do domu. Pukanie niestety nie ustawało. Wręcz się nasilało. Po piętnastu minutach leniwie podniosłam się z łóżka, alby sprawdzić czego świat ode mnie chce o ósmej rano. Kiedy je lekko uchyliłam, Cassie rzuciła mi się na szyję.
- Lin ! - krzyknęła - Lin !! Nie uwierzysz !
- Nie uwierzę puki się nie dowiem - powiedziałam uśmiechając się- Chodź . - poszłyśmy do pokoju dziennego gdzie stała butelka po piwie. Nie odzywają się poszłam do kuchni . - Herbaty ?
- Może być - powiedziała Cassie. Różnimy się. Ja .. piję kilka razy w tygodniu, Ona od święta. Ja jestem otwarta na ludzi, Ona nieśmiała. Jesteśmy totalnymi przeciwieństwami , a i tak się przyjaźnimy.
  Postawiłam herbatę na stole i usiadłam koło mojej przyjaciółki .
- A więc zamieniam się w słuch . - odparłam spoglądając na dziewczynę.
- Wyobraź sobie, że Bill - zaczęła mówić, ale chamsko jej przerwałam .
- Znowu On ? - mój ton był bardzo pretensjonalny .
- Pozwolisz, że skończę ? - zapytała.
- Okey .
- No to wyobraź sobie, że Bill zorganizował romantyczny wypad do Paryża w ten weekend - powiedziała ucieszona dziewczyna.
- Wow ! - tylko to udało mi się powiedzieć. Byłam totalnie zaskoczona. Ten skończony palant i dupek zabiera moją przyjaciółkę do Paryża ? To chyba zbyt piękne, żeby było prawdziwe. A jednak . - Nie spodziewałam się.
- Wiedziałam, że będziesz zaskoczona ! - krzyknęła Cassie i o mały włos nie wylała herbaty - Przyznam, że też jestem zaskoczona. I to bardzo. Nie spodziewałam się tego po nim. Już chciałam zerwać, a On ? Pokazał, że mu na mnie zależy. To cudowne.
- Fakt - chcieli zerwać ? Osobiście nic o tym nie wiedziałam .
  Po około trzydziestu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Stał w nich mój tata.
- Gotowa ? - zapytał z powagą.
- Emm...
- Masz wywiad w radiu. - powiedział. - Chodź.
   Po chwili siedziałam w jego " boskim " autku " i jechałam w stronę jakiegoś debilnego radia. Będę musiała słuchać pytań typu  .. nuda. O jedzeniu, piosenkach . Nikt po za Cassie nie zapytał mnie czy mam chłopaka i jak się czuję. Ludzie są bez duszni .
  No i dotarliśmy . Jak zwykle zaczął się głupi wstęp od przedstawienia nadawcy. Później jakieś ploteczki, muzyka i niestety wreszcie ja.
- A dziś na naszej stacji witamy Lindy Timlin !! - krzyknął Derek.
- Joł ! - powiedziałam śmiejąc się.
- Lindy. Powiedz .. kiedy wydasz moją płytę.
- No ... sama nie wiem. - powiedziałam uśmiechając się -  Ciągle mam wywiady , audycje, nagrania, koncerty. Sama nie znam dokładnej daty .Nie chcę kłamać. Jak wyjdzie płyta to na pewno moi fani się o tym szybko dowiedzą. Znajdą się artykuły w gazetach. I takie tam inne.
- Rozumiem. A .. wiesz może jaki tytuł powinna mieć ta płyta.
- Pizza - powiedziałam wybuchając śmiechem.
- Szczerze to - zaczęłam mówić dalej- każda moja płyta ma z początku nosić tytuł " Pizza" z czasem się to zmienia.
- Rozumiem. - odpowiedział Derek.
   Później dostałam kilka idiotycznych pytań na temat płyty i mój wywiad się skończył.
    Tata był na mnie okropnie wściekły , że zaczęłam się wydurniać w tak poważnym miejscu. Jejku . To nie moja wina, że nie jestem jakaś sztywna,  tylko się bawię, mam dziewiętnaście lat.
  Na drzwiach mojego mieszkania znalazłam liścik o treści :
"Bawię się w Paryżu , małaa !! Wracam w poniedziałek . Buziaczki, Twoja Cassie <3 " 





 Starczy xd. Hehe. Taki sobie pierwszy rozdzialik :P

piątek, 28 lutego 2014

{000} Takie sobie powitanie

  Czeeść !
  Jestem Justyna i będę prowadziła tego bloga. Będę na nim pisała opowiadanie o dziewczynie, która nazywa się Lindy ! :) Postaci już macie , pięć pierwszych rozdziałów też . Więc jest okey. To ja niedługo będę pisać, pa <3